wtorek, 31 grudnia 2013

♥ 7. Biegiem przez 2013 rok-fotorelacja i sportowe podsumowanie.

^ Coś na dobry początek dnia-racuchy bananowe i siłownia!

Dziś na śniadanie postanowiłam wyczarować gorfy-dawno ich nie jadłam. Dodatkowo pierwszy raz robiłam bananowe,a wyszły pysznie!



Przepis na gofry wzięłam z puszka.pl
A zaraz czmych na siłownię,na sportowo trzeba zakończyć ten stary rok :)


^ Smacznie, zdrowo, kolorowo! Czyli wegański obiad wg. Mamusi.

Kocham takie obiady! To prawda,że jeżeli ktoś nam coś ugotuje to smakuje to 10 razy lepiej,niż jak byśmy zrobili go sami. Wczoraj Mamusia zaserwowała mi mieszankę chińską z tofu naturalnym, kalafior w panierce i sałatkę mix z kapusty pekińskiej, fasoli, kukurydzy, groszku z sosem winegret. Do tego był świeżo wyciskany sok z pomarańczy. Po prostu, żyć nie umierać! :))


Mieszanka chińska z tofu naturalnym, kalafiorem w panierce i sałatką mix z kapusty pekińskiej, fasoli, kukurydzy, groszku z sosem winegret.


^ Sportowe podsumowanie 2013 roku.


Wczoraj zrobiłam prawie półmaraton. Uwielbiam biegać wieczorami. Ten klimat! ♥



Nie mogło po treningu zabraknąć również soku marchewkowego od którego jestem uzależniona! Oczywiście zrobiony przez niezawodną Mamusię ;))



Świeży sok marchewkowy.


Właśnie przeglądam swojego run-loga. I tak się zastanawiam... Kiedy ja tyle kilometrów zrobiłam? Dla niektórych jest to mała liczba, dla niektórych (np. nie biegajacych) ten wynik będzie wysoki. A dla mnie jest on dobrą zapowiedzią na kolejny rok. Biorąc pod uwagę,że od niedawna tak na "poważnie" zaczęłam myśleć o bieganiu. Nie,nie zawodowo :) Chodzi mi tutaj o pokonywanie barier, które kiedyś wydawałyby mi się nie przebycia. A teraz? Stają się rzeczywistością. Tak samo jak maraton, o którym pisałam. Wcześniej był on czymś odległym, nie do pomyślenia. W ogóle. Teraz? Nie ma zmiłuj! Numer startowy nadany, opłata zapłacona. I lecę. W 2014 roku. 13 kwietnia. Dzień chwały (oby!) ;))


BIEGIEM PRZEZ 2013 ROK

Jeszcze za czasów czerwonych włosów :)

12. Potworny Bieg Zimowy Rybnik

VII Bieg Konstytucji Bytom

I Żorski Bieg Ogniowy razem z Sylwią

Półmaraton Rybnik

Dolnolhotská desítka Czechy

VI Żorski Bieg Uliczny

II Nocny Bieg Uliczny Czerwionka-Leszczyny


XXI Międzynarodowy Bieg Uliczny Knurów 2013. 
1szy puchar za 4 miejsce w kategorii Mieszkanek Knurowa


II Bieg po moczkę i makówki Stanowice

Od października uczęszczam na kurs instruktora fitness. Od listopada chodzę na siłownię. Biegam. I zdaje mi się,że ten rok był jak najbardziej udanym sportowym wydarzeniem. Wkońcu przebiegłam półmaraton. Pobiłam życiówkę na 10km. Jasne,że nie obeszło się bez kilku kontuzji, czy choroby,która wymagała ode mnie sporo cierpliwości, motywacji i nerwów. Ale powoli wychodziłam na prostą. Choć nie zawsze jest kolorowo,gdy przeglądam zdjęcia pojawia się uśmiech na mojej twarzy. 

A ta motywacja pochodzi także od mojej rodziny biegowej, do której należę. Im również chciałam podziękować,za wszystkie wspólne starty, przegadane biegi i imprezy (nie tylko biegowe). Na koniec film promujący naszą Grupę Biegową Luxtorpeda (możecie mnie zobaczyć od 3:00) :)



Kochani! Życzę Wam,żeby rok 2014 był jeszcze lepszy od poprzedniego! :) Aby spełniały się Wam wszystkie postanowienia i cele do których dążycie. Dużo ciepła rodzinnego, miłości i zdrowia (bez kontuzji).
Po prostu-spełnienia marzeń! :)

poniedziałek, 30 grudnia 2013

♥ 6. Soja. Jeść czy nie jeść? Oto jest pytanie!

^ Co się kryje w soi, czyli soja pod lupą.


Słyszałam kiedyś od koleżanek dietetyczek,że soja nie jest zdrowa. To znaczy,nie jest zdrowa w dużej ilości, bo źle wpływa na organizm i jest modyfikowana genetycznie. Przypomniałam sobie o tym czytając komentarz
Kazi Zet. I doszłam do wniosku,że prześledzę ten temat jeszcze raz.

Żeby mieć pewność,co jem :)


^ Popularność soi. Skąd się wzięła?


Zastanówmy się najpierw, skąd wzięła się taka popularność soi? Pierwsza myśl,jaka mi przychodzi do głowy to dieta. I najlepiej wegetariańska. Wiele osób zaczęło się poprzez nią odchudzać. Nie jest to dla nich styl życia,o nie! Jest to dla nich jedna z tysiąca różnych "diet cud". A w tej diecie, jak propagują media występuje na czele soja. To właśnie nasza bohaterka jest najbardziej rekomendowaną rośliną strączkową dla wegetarian i osób odchudzających się.


Dlaczego?
Wyobraźcie sobie. Wybieracie się na zakupy. Do większego marketu, hipermarketu czy sklepu ze zdrową żywnością. Idziecie na dział ze zdrową żywnością. Co widzicie? Pomijając wszystkie produkty dla diabetyków itp. Widzicie kolorowe opakowania, a na nich napisy "Przeznaczone dla wegetarian". Jakie to produkty? Zazwyczaj są to sojowe:
* mleko
* pasztety
* pasty
* kotlety sojowe (przeróżne-a'la schabowe, tzw. "minutki", z dodatkiem błonnika)
* kotlety mielone
* parówki
* szynki
* tofu
i wiele innych

To jeżeli jest taki wybór to dlaczego nie? Przecież jak czytamy w różnych artykułach:
Soja dostarcza aż 50 % białka, dla porównania ziarno grochu daje do tylko 25%. Poza tym, jest to białko w najlepszym gatunku, podobne do mleka, mówi się o nim że „ma najwyższą wartość biologiczną w wśród białek roślinnych”. Bez problemu może zastąpić mięso, dlatego jest idealna dla wegetarian.
źródło: przeslijprzepis.pl 
Soja przewyższa mięso również z innego powodu. Zawiera wiele cennych kwasów wielonasyconych i jej skład dużo lepiej oddziałuje na organizm niż mięso. Z kolei dzięki zawartości fitoestrogenów soja doskonale łagodzi objawy przekwitania. Niektóre badania sugerują, że może ona także spowalniać proces starzenia się mózgu oraz wytwarzać ochronę przed chorobą Alzheimera i innymi poważnymi chorobami rozwijającymi się w wieku dojrzałym.
źródło: vitalab.pl

Do tego doskonale łagodzi objawy menopauzy, obniża stężenie cukru i cholesterolu we krwi, ma dużą zawartość witamin z grupy B i wiele innych.

Znów, wiele osób upiera się,że soja jest modyfikowana genetycznie (GMO):
Mimo wielu pozytywnych aspektów, jakie wywołuje spożywanie soi, nie brak również kontrowersji związanych z tą rośliną. Dotyczą one zwłaszcza soi modyfikowanej genetycznie.

A wady? To m.in. soja posiada czynnik antytrypsynowy, utrudniający przyswajanie białka, wysoka kaloryczność, po jej spożyciu moga wystąpić reakcje alergiczne, może prowadzić do zmniejszenia ilości testosteronu u mężczyzn.


^ Jak nie soja,to co? 


Na veganworkout.org.pl czytamy:
Jeśli chodzi o soję… Powiedzmy to raz na zawsze – soja nie jest niezbędnym elementem diet wegetariańskich!
Więc czym zastapić soję? Tyle,ile nasion strączkowych tyle możliwości. Groch, bób, fasola-biała/czerwona, groch, ciecierzyca. Kotlety możemy zrobić chociażby z buraków, czy brokułów. A pastę z soi zamienić paprykarzem na bazie marchewki, papryki i ryżu. To nie jest tak,że cała dieta wegetariańska jest oparta na soi. Wręcz przeciwnie!
Dopuszczalna ilość soi na co dzień


^ Jak to jest ze sportowcami, czyli sojowa moc!


Kiedyś tym przekonaniem żyło wiele osób. Jakim? Że nie ma bardziej wartościowego białka niż białko pochodzenia zwierzęcego. I osoby,które nie jedzą mięsa są słabe, chorowite. W ogóle do niczego. Nawet teraz,gdy chodzę do lekarza i mówię,że jestem weganką słyszę: 
To jest powód Pani choroby. Brak mięsa zwierzęcego w codziennej diecie.

Gdy nie mówię o moim stylu życia, takie słowa nawet nie padają. A co by było,gdybym powiedziała, że jestem weganką, która uprawia sporty, nałogowo biega i startuje w przyszłym roku w maratonie? 
Toż to samobójstwo!
Nic bardziej mylnego. Ostatnio polecono mi książkę "Jedz i biegaj", którą napisał Scott Jurek. Po samych recenzjach i artykułach wiele można się dowiedzieć (gdy tylko wpadnie w moje ręce-napiszę o tym post,obiecuję! :) ).

Jurek jest weganinem. To krok dalej od wegetarianizmu - nie tylko nie spożywa się mięsa, ale też żadnej żywności pochodzenia zwierzęcego, na przykład nabiału. Zresztą weganizm to nie tylko odżywianie się. Weganizm jest też stylem życia, manifestacją. Jurek w swojej książce zamieszcza szereg autorskich przepisów. Jakby chciał powiedzieć: "Jedz tak, jak ja. Żyj tak, jak ja. Będziesz biegał tak jak ja".
źródło: natemat.pl

Scott Jurek, ultramaratończyk, weganin. Dla mnie idealne połączenie. Ukazuje,że wszystko zależy od naszego podejścia, odpowiednio zbilansowanej diety, determinacji i wytrwałości.
Więcej na temat Scotta Jurka i jego przygodzie z weganizmem w artykule na natemat.pl

^ Moje zdanie na temat soi.


Piję mleko sojowe, jem parówki czy szynkę sojową. Nie widzę w tym nic złego. Nie choruję. Moje stanowisko zostanie takie samo jakie było,czyli jemy wszystko,ale z umiarem. Nie wierzę w tajemnicze GMO. Biorąc pod uwagę, ile chemi jest teraz w różnych produktach to soja (ta "GMO") jest przy tym jak pikuś. Pan Pikuś.

Odżywiajmy się. Z głową. I tego się trzymajmy! :)


Więcej na temat soi (źródła):

sobota, 28 grudnia 2013

♥ 5. Szalooona! Czyli powrót do sportowej codzienności.


^ Wielki powrót czyli koniec słodkiego lenistwa!

Po świątecznym lenistwie i wielkim jedzeniowym szale czas na trening. Choroba czasem daje się we znaki,ale co tam! Więc nie było na co czekać. Wraz z Tatusiem ruszyliśmy wczoraj na siłownię. Nie było tłumów (o dziwo! chyba jeszcze niektórzy przedłużyli sobie święta ^^).
Akurat wypadł nam tening plecy+triceps. Powiem Wam,że jest już coraz lepiej. Ponieważ u mnie "góra" czyli ręce, barki, plecy zawsze były słabe. 
Nogi wiadomo-przez biegi-już są wzmocnione i w pewnym stopniu przystosowane do długotrwałego wysiłku. A reszta! Kojarzy mi się tylko postać Papaja,ale przed zjedzeniem szpinaku. Po prostu. Jest lipa. No dobrze, była
Ale będzie jeszcze lepiej!

Wieczorem bieg na 10km. Czas treningowy,bez szaleństw. Ostatnio daje znać o sobie lewa noga, nieciekawie się zapowiada. Oby nie była to kontuzja na dłużej! (3majcie kciuki!) (;

Brakowało mi tego. Tego zmęczenia które dopada podczas treningu, gdzie masz jeszcze zrobić kilka powtórzeń, mówisz-"Nie,nie dam rady!"
Czujesz ból, ręce/nogi Ci się trzęsą. Myślisz,że nie podołasz.
I nagle jak grom z jasnego nieba. BUM! Jest moc,jest siła.
Kończysz serie. Potem kolejną.
I czujesz to.
Czujesz,że możesz wszystko.


^ Biegowa kulminacja, 13 kwietnia 2014r

Więc jeszcze raz. Przygotowuję się do... Maratonu w Łodzi!
Dobre spotrzeżenie miała moni1255 :)

Maraton:
Długość trasy: 42,195 km.
Numer startowy 920.

Oto i mój numer startowy, już jestem na liście. Także nie ma to tamto!



Reakcja mojej przyjaciółki na tą wiadomość. Krótka, zwięzła i na temat.
Szalooona!
Przecież nie pisałam wcześniej,że jestem normalna,prawda? 


^Wyzwanie? Wspólnie damy radę! :))

Co powiecie na wspólne wyzwanie od nowego roku,hmm? Nad czym chciałybyście/chcielibyście popracować, do czego zmotywować, a same/sami nie macie motywacji? Czekam na propozycje! :)

czwartek, 26 grudnia 2013

♥ 4. Sojowa "ryba" po grecku i święta Bożego Narodzenia po wegańsku.

^Świąteczna atmosfera.

Święta to zdecydowanie moment, który najbardziej lubię w roku. Pomimo całej krzątaniny, wielkiego sprzątania i świątecznego szaleństwa przed. Wigilia i święta Bożego Narodzenia to czas,w którym wszyscy razem spotykamy się z rodziną, wspólnie spędzamy czas i rozmawiamy.
Za mało we współczesnym świecie jest momentów w których człowiek mógłby na spokojnie,bez zegarka w ręku spędzić czas z najbliższymi. Bo zawsze coś. Święta dają tą swobodę, chwilę relaksu i rozluźnienia. Zdecydowanie lubię to!

Wspominałam Wam już o mojej Babci,która zawsze przejmuje się,co mi zrobić do jedzenia, gdy przychodzę na święta lub inne uroczystości. W tym roku oczywiście mnie Babcia nie zawiodła i wszystko zostało zrobione osobno (czyli na oleju, standardowo jest na margarynie). Ajj, miło się robi na sercu, jak ktoś się tak stara i pamięta o tym! :)
Były oczywiście uszka, pierożki z kapustą i grzybami.
Kapusta z grochem i grzybami, sałatki i wiele innych!


Kapusta z grochem i grzybami.


Pierożki z kapustą i grzybami.

W Boże Narodzenie zostałam ugoszczona makaronem pełnoziarnistym z sokiem owoconym. Na obiad kotlety sojowe, kluski, kapusta czerwona i grzyby gotowane.

Zaś na deser była już wcześniej prezentowana szarlotka, która wszytkim moim nie-weganom zasmakowała.
Zostałam pozytywnie zaskoczona, ponieważ rodzinka zaopatrzyła mnie w mój mały wegański świąteczny zestaw słodkości! :))

Czekolada dietetyczna wegańska 70% kakao, desery sojowe, kartofelki marcepanowe, herbata czarna z cukrem.

Kartofelki marcepanowe.

^Sojowa "ryba" po grecku., czyli ryba bez ryby!


Drugi dzień świąt. Spędzamy go w moim rodzinnym domu, także mogę wykazać się nieco zdolnościami kulinarnymi. Nie, nie jest to 12 potraw,bo sama bym tego wszystkiego nie zjadła. :)) Za to jest sojowa "ryba" po grecku i sałatka jarzynowa z majonezem z fasoli robiona przeze mnie. 

Obiad: kluski śląskie, sojowa "ryba po grecku", sos grzybowy, kapusta czerwona.


★ Sojowa "ryba" po grecku
Skorzystałam z przepisu na sos z puszka.pl Wcześniej przygotowałam kotlety sojowe: najpierw ugotowałam wodę, dodałam do niej wegańską kostkę do zup i przyprawy, wrzuciłam kotlety sojowe. Gotowałam je przez jakieś 8-10 minut. Następnie je odsączyłam, przygotowałam panierkę (mąka kukurydziana+przyprawy+słonecznik) i usmażyłam na oleju. Dodałam wcześniej przygotowany sos, dałam chwilę, aby smaki się "przegryzły" i voilà!
Jula była ciekawa, jak będzie się prezentować moja "rybka" także, tadam! Proszę bardzo, o to i ona! :)

Sojowa "ryba" po grecku.

★ Sałatka jarzynowa
Składniki:
marchewka
groszek
ziemniaki
kukurydza
majonez z fasoli

Majonez z fasoli również z puszka.pl Uwierzcie,smakowo majonez wyszedł pysznie! A wiele moich znajomych jak dowiedziało się,że majonez nawet można zrobić z ziemniaka (dla zainteresowanych puszka.pl) to za głowę się chwytali i mówili, czegóż ja to nie wymyślę! :))

Sałatka jarzynowa z majonezem z fasoli.


Przez całe święta chorowałam,złapało mnie lekkie przeziębienie. Teraz już jest lepiej, na jutro mam zaplanowany bieg poranny (obym wstała!) i siłownię razem z Tatą.
A u Was, co słychać po świętach? :)

wtorek, 24 grudnia 2013

♥ 3. Wigilijne wegańskie słodkości.

^Wigilijna wieczerza, czyli seria pytań "Co Ty jesz na wigilię?".

Wczoraj od mojej przyjaciółki usłyszałam pytanie: 
Tak myślę,co Ty jesz na wieczerzy wigilijnej? 
To są pytania na które uwielbiam odpowiadać. Serio! :) Wtedy można udowodnić niektórym,że weganie to też ludzie,którzy nie żywią się jedynie "trawą i zieleniną".

Wigilijną wieczerzę i Boże Narodzenie spędzam u rodziny. I powiem Wam,że jest to nie lada wyzwanie dla mojej Babci,która jak kocha gotować,tak czasem nie wie,co mi przyrządzić. Jednakże szybki telefon do mnie, pytanie Babci 

-Patusiu,a Ty margarynę jesz, czy nie jesz? Bo tak się zastanawiam, na czym Ci kotlety sojowe usmażyć.
-Babciu, margaryny niet. Olej jest wegański,w 100%.
-Dobrze dobrze. To już będę pamiętać i już smażę. Buźki,do jutra!
Teraz tylko czekam do wieczora, jakie to pyszności upichciła moja Babcia. O tym dowiecie się już jutro! (;


^Wegańskie świąteczne słodkości.

★ Pierniczki

Choć pierwszy raz robiłam pierniki wegańskie, tak powiem Wam,że jestem z siebie dumna. Są zjadliwe, ba! Są bardzo dobre,jak to stwierdzili domownicy (nie,nie przekupiłam ich wcześniej! ^^). Przepis z którego korzystałam pochodzi ze strony puszka.pl

Oto i moje wyroby.







★ Bułeczki nadziewane konfiturą i masłem orzechowym.

Najpierw miały być rogaliki,jednak... Nie wyszły takie piękne kształtem,dlatego są bułeczki. (; Przepis również z puszka.pl Do środka bułeczek dałam masło orzechowe i kilka orzechów, do kolejnej konfirurę z truskawek i żurawinę. Najlepszą pochwałę jaką usłyszałam to słowa mojego Taty "Te bułeczki przypominają mi wyroby mojej babci. Nawet tak samo smakują i pachną!". Kilka słów,a tyle znaczą! (:






★ Jabłecznik na kruchym cieście.
Ha! To było wyzwanie. Wcześniejsze moje wyroby na kruchym cieście były porażką. Na prawdę. Ciasto wychodziło twarde i niezbyt smaczne. Takie nijakie. Zaś tym razem wszystko ciekawie ze sobą współgra. Warstwa jabłek nie jest zbyt wysoka (bałam się o to,czy spód się upiecze przy większej ilości). Kolejnym razem będzie więcej :)


Przepis:

Kruche ciasto:
ok. 1/2 kg białej mąki pszennej 
1/2 szklanki cukru (zwykłego lub trzcinowego) lub cukru pudru
1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej 
1 łyżeczka proszku do pieczenia 
ok. 3/4 szklanki oleju 
ok. 1/2 szklanki zimnej wody
opcjonalnie aromat do ciast (np. waniliowy)

Kruszonka (zapożyczona z bloga icantveliveitsvegan):

pół szklanki cukru (zwykły lub trzcinowy)
mąka
3 łyżki oleju

Warstwa jabłkowa:

5 dużych jabłek
cynamon
cukier (zwykły lub trzcinowy)
2 łyżki oleju lub oleju kokosowego
opcjonalnie miód, syrop z agawy

Kruche ciasto: Przygotowujemy dużą miskę i wsypujemy do niej przesianą mąkę, cukier, mąkę ziemniaczaną i proszek do pieczenia (składniki suche). Mieszamy. Następnie dodajemy olej, wodę i aromat, zagniatamy. Ciasto powinno być zbite. Aby dało się łatwiej rozwałkować wstawiamy je do lodówki na około 30 minut. Przygotowujemy blachę (średniej wielkości) i wykładamy ją papierem do pieczenia.

Po minionym czasie wchłodzone ciasto wałkujemy. Ciasto powinno być cienkie, na około 3mm. Kolejno przekładamy ciasto na blachę wyłożoną papierem. Nie martwie się,jeżeli ciasto się rozpada był rozdziela na kawałki. :) Można je spokojnie połączyć ze sobą w formie kawałków. Jeżeli mamy już ciasto uformowane, lekko je ugniatamy i robimy widelcem dziurki.
Kruszonka: Dajemy wszystkie składniki razem. Mąkę dajemy "na oko". Struktura kruszonki ma być taka, aby przypominała ciasto (może nie wyjść tak samo zbite,ale to nie szkodzi). Wstawiamy ją do zamrażarki na około 30 minut.
Warstwa jabłkowa: Jabłka obieramy i ucieramy na tarce na dużych oczkach. Do garnka wlewamy olej, dodajemy starte jabłko i przyprawiamy cukrem i cynamonem (wg. uznania). Podgrzewamy ok. 5 minut cały czas mieszając.

Nastawiamy piekarnik na 170-180 st. C. Gdy już mamy przygotowaną balchę z ciastem kładziemy warstwę jabłkową równomiernie na ciasto. Następnie kruszonką sypiemy górę ciasta. Jeżeli mamy nagrzany piekarnik wkładamy jabłecznik i pieczemy do około 45 min. Sprawdzaj ciasto co jakiś czas (czas może się wydłużyć, najlepiej sprawdzać za pomocą np. widelca, czy spód się już upiekł).


W ten oto magiczny sposób powstaje nam jabłecznik na kruchym cieście :)








Wczoraj Sylwia pisała,że to co robi się w Wigilię, robi się przez cały rok. Wychodzi na to,że przez kolejny rok będę biegać i ćwiczyć, pichcić w kuchni smakołyki i spędzać czas z rodziną. Taka opcja mi baaardzo odpowiada! :))




♥ Wesołych świąt Kochani! 

poniedziałek, 23 grudnia 2013

♥ 2. II Bieg po Moczkę i Makówki, Stanowice.

^Z perspektywy organizatora.


Nasza grupa biegowa "Luxtorpeda" Czerwionka już po raz drugi zorganizowała bieg po moczkę i makówki. Dzielnie punkt 9.00 stawiłam się na miejsce,gdzie czekało nas wiele przygotowań.

Makówki i moczka już czekały i przyciągały swoim zapachem do kuchni. (;




Ten bieg był najważniejszym biegiem jak dotychczas. Dlaczego? Ponieważ był to pierwszy bieg,w którym mój Tata wystartował. Tak! Mój Tata, który nigdy nie preferował biegania,raczej ćwiczenia statyczne typu siłownia. I tak,za moją namową i ponad miesiącem przygotowań stawił się dzielnie na start. Nie mówił, ile przebiegnie. Nie chciał zapeszać. Kosztowało go to wiele nerwów, wiadomo-pierwszy debiut biegowy. Któż z nas tego nie doświadczył? (;

^Rozgrzewka dla 200 osób,czyli co ja tu robię?!

Wyobraźcie sobie stres przed egzaminem np. maturalnym, pod koniec roku itp. Pomnóżcie to x100. Taki miałam stres,gdy wyszłam przed prawie 200 osób i miałam poprowadzić rozgrzewkę. Tak,kurs instruktora (który aktualnie robię, już I semestr) przydaje się. Próbowałam paniczny strach obrócić w uśmiech od ucha do ucha, włączyłam ulubioną płytę do ćwiczeń. I... Jedziemy! (;


Uff! Udało się! Wszyscy zadowoleni. Powiem Wam w sekrecie (ale ćśś! ^^), że mężczyźni nie mają koorynacji ruchowej. Czy to biegacze, czy inni sportowcy. No! Chyba,że instruktorzy fitness.

^Przygotowani, do startu. Lecimy!

Trasa,którą było trzeba przebiec wynosiła 10km (4 pętle po 2,5km). Padający dzień wcześniej śnieg dał się we znaki, ponieważ momentami było dość ślisko. Jak już wspominałam mój Tata startował w biegu i dotrzymywałam mu towarzystwa przez 2 pętle. Startowała również moja znajoma Sylwia, która prowadzi Poranne Inspiracje. Z nią nigdy się nie nudzę,zawsze przegadamy każdy start! (:
Przyznam się,że ku mojemu zaskoczeniu mój Tata (inaczej został nazwany przez nas Usain Bolt'em) przebiegł równe 10km. Pierwszy raz w życiu taki dystans! Nawet treningowo nie robiliśmy takich odległości. I to w bardzo dobrym czasie,bo w godzinę i 7 minut. Oczywiście bieg musi być uwieńczony medalem. Wyjątkowym bo w formie pierniczków! (wiele medali nie dotrwało do końca imprezy!) :)





Po biegu zasłużony odpoczynek, chwila relaksu i obiecana moczka i makówki. Atmosferę świąteczną było czuć w powietrzu. Lubię ten biegowy klimat. :)



W ten sposób zakończyłam tegoroczny biegowy sezon.
A teraz przygotowania do świąt,czyli wegańskie wypieki i potrawy.
Lecz o tym,już wkrótce! (;

niedziela, 22 grudnia 2013

♥ 1. VegShrew w sportowych butach przez wegański świat.

^VegShrew pisze.

Lifestyl'owy blog o wyzwaniach biegowych, kuchennych wegańskich rewolucjach i nie tylko...
Co wyjdzie z takiego połączenia? To już musicie przekonać się sami w kolejnych postach, do czego Was serdecznie zachęcam! (;


^Moja przygoda z bieganiem.

Wcześniejsze próby biegania były raczej przykrym obowiązkiem i chęcią zrzucenia kilku kilo. Tak "na poważnie" przygoda z bieganiem zaczęła się we wrześniu 2012 roku. Za namową koleżanki wystartowałam w I Ulicznym Biegu Nocnym gdzie bez przygotowania,po prostu-pobiegłam. Pierwsze 10 km w życiu. I spodobało mi się. Nawet bardzo. Ten klimat, atmosfera, wsparcie innych biegaczy. Stwierdziłam,to jest to! Tak się zaczęło. I trwa aż do dziś. Teraz mam już za sobą wiele różnych startów, na 5/10/15km czy starty w półmartonach. Aktualnie przygotowuje się do... A o tym dowiecie się w kolejnych postach (cóż by to było,gdybym zdradziła Wam wszystko w pierwszym poście,hmm?). (;


^Veganizm?

Już widzę,jak większość osób zastanawia się-"Co ona je na obiad? Przecież nie da się żyć na samych warzywach i owocach!" Tak Kochani,taka jest pierwsza reakcja osób,które spotykam i którym mówię,że jestem weganką. Może i są to sytuacje kuriozalne,ale tak na prawdę jest,uwierzcie! :))
Już dość spory czas temu,bo od czasów podstawówki zaczęłam przyglądać się temu tematowi. Najpierw byłam jaroszem, później wegetarianką. Od kilku miesięcy jestem weganką. I przez te etapy już przechodzę od 10 lat,także niemały staż za mną :)




Kolejne posty już wkrótce,a w nich- relacje z biegów, przepisy na wegańskie pyszności i nie tylko! Zapraszam do czytania! (;

VegShrew